Wpisy archiwalne w kategorii

>100km

Dystans całkowity:3166.83 km (w terenie 898.00 km; 28.36%)
Czas w ruchu:142:50
Średnia prędkość:22.17 km/h
Maksymalna prędkość:60.88 km/h
Maks. tętno maksymalne:160 (84 %)
Maks. tętno średnie:125 (66 %)
Suma kalorii:3173 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:121.80 km i 5h 29m
Więcej statystyk

Dziki dziki wschód!

Sobota, 16 listopada 2013 · Komentarze(4)
Kategoria >100km
Uczestnicy
[mały edit]
Kolejna 100 w tym roku. Z ekipą w postaci Jj, Pixon, Grzesiu i Xanagaz nie sposób zrobić mniej niż 100 ;)
Kierunek wcześniej wytyczony na wschód Panowie! Dojechaliśmy różnymi ciekawymi ścieżkami Wzniesień Łódzkich - szczególnie nową, którą pokazał nam Pixon. Kierowała prosto do Brzezin. Non stop teren extra :) Pobłądziliśmy trochę w okolicach Brzezin by kierować się na Rogów. Tutaj chwila przerwy na uzupełnienie płynów. Wyjeżdżając z Rogowo stwierdziliśmy, że czas wracać bo piździ! I tak zacząłem prowadzić pod cholerny wmordewind. Pixon trochę uspokoił moje tempo. Chociaż i tak jego łyda podaje mocniej. Dobrze w sumie, że zwolniliśmy. Grzesiu niestety się wykończył. Dojechaliśmy do Strykowskiej gdzie wsiadł w autobus. I dobrze bo było z nim źle. My pojechaliśmy w stronę Łagiewnik. Tam chwila nie uwagi i straciliśmy Pixona. W sumie się spieszył do domu więc już go nie ścigaliśmy. Następnie zatrzymaliśmy się pod Dębem co by zrobić końcowe piwko. Szybkie spijanie i do domu żeby się ogrzać. Wywiało nas strasznie ale mimo to przednia wycieczka.
Zdjęcia i inne relacje poniżej.

AAAAMMMM:

Zdjęcie by Jj.
Ekipka:

Zdjęcie by Pixon
Xanagaz oraz krótki opis i piękne zdjęcia od Pixona

2 hardtaile vs 2 fulle. Kierunek Rawa.

Niedziela, 10 listopada 2013 · Komentarze(0)
Kategoria >100km
Piękna wycieczka do Rawy Mazowieckiej. Nie sądziłem, że podołamy. Ociężale nam to szło. W każdym bądź razie. Ja z JJ na hardtailach. Tomasz z Kamilem na fullach. Było asfaltowo i terenowo. Panowie na fulach raczyli się piwkami. Ja z Jj raczej energetyki plus ciastka zbożowe. I tak po 100km jeden ze zjazdowców musiał zwolnić tempo. Na szczęście twardy z niego chłop i dał radę przejechać całość. W Rawie chcieliśmy zawitać do Maca co by zjeść szybko na ciepło. Co się okazało nie ma w Rawie Maca. LOL. Szybko zajechaliśmy wspomóc regionalny sklep. Potem czekało nas lekkie błądzenie gdyż chcieliśmy ominąć 72. Nic z tego wszystkie drogi prowadziły do niej. Dlatego też odcinek do Jeżowa przekręciliśmy asfaltem. Tu hardtail góruje. W terenie różnie to bywa. Chociaż okolice Łodzi nie są super górzyste. Ktoś próbował mnie przekonać do fulla ale uważam, że nie jest mi do szczęścia potrzebny. Wymarzoną maszynę już mam. Wracając do wyprawy o tej porze roku już się szybko ściemnia. I tak pod osłona nocy odprowadziliśmy Kamila nie daleko Bartolina. Potem w Plichtowie pożegnałem się z Xanagazem. Z Jjem ruszyliśmy do domu. Szybkie piwko w parczku co by oblać piękny dystans i wspaniała wycieczkę.

Głębsza i obszerniejsza relacja tutaj:
Relacja by Xanagaz

Zdjęcia by JJ:






Łódź - Spała - Łódź

Sobota, 26 października 2013 · Komentarze(0)
Kategoria >100km
Uczestnicy
Tą wycieczkę dedykuje Babci, która odeszła 24.10.2013 :(
Jajecznica z chlebem w jej wykonaniu to było mistrzostwo świata!

W zasadzie Pixon oraz Xanagaz opisali wszystko jak było :)
Mój rower się nie popisał.
Dzięki chłopaki to była dobra intensywna wycieczka.

Okręt, Rydwan i sześciu marynarzy!

Sobota, 3 sierpnia 2013 · Komentarze(2)
Kategoria >100km
Uczestnicy
Zebraliśmy się po ciężkich bojach w Dobieszkowie. 6 marynarzy pędziło co sił w nogach żeby pojeść popić w Głownie. Potem szybko chcieliśmy spalić to co zjedliśmy nad jeziorem Okręt. Wyszło, że nie którzy pływali ale na kąpielisku Rydwan, nie na Okręcie. Piękna czysta woda. Nie którzy tylko nogi zamoczyli. Byli też głupi bezmyślni ludzie pływający na sam środek gdzie woda sięga 40 metrów głębokości. Temperatura sięgała 35 stopni. Pić się chciało. Cienia szukaliśmy gdzie popadnie. Pyszny obiad zjedliśmy naleśniki z serem i pomidorówkę. Wszyscy zadowoleni trochę mniej Silenoz, że za "mało" i że za "wolno" jeździmy. On chce szybciej. Rozdzielamy się w kilku fazach. Ostatni czyli ja i Tomek (Xanagaz) robimy sobie naprawdę dobry trening. Tak lubię. Z Widzewa jadę na Wolę Rakową. Po drodze kupuje baterię. Wpadam na działę odpalam prysznic "mgięłkę" i wypijam baterię. To był piękny rowerowy dzień. Dzięki chopy!

PS. Doktór daje radę i to w dobrym tempie. Szacun Byku. Mam nadzieje, że w Twoim wieku też tak będę pędził! Dzięki za foty!
PS2. Inny opis tej samej wycieczki klik
Na zdrowie!

Miszcz drugiego planu:

Się lansujemy się:

Czekamy bo ktoś na 2 poszedł:

Ciekawe kto ;)

Miszcz marudzenia ;)

Piękna zdradliwa woda.

Jazda w 30 stopniach w cieniu. Hajlajf!

Sobota, 27 lipca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria >100km
Pojeździlim, popilim izotoników ile wlezie. Mimo, że niebo dziwnie zachmurzone to ukrop nieziemski! Ostatnie 15 km w pełnym słońcu. Dał mi popalić. Jj zapomniał aparatu, zrobiłem tylko 3 fotki. W miejscu, gdzie roku temu jeszcze nie było mostu przekraczającego S8.
Jak tylko wjechałem na działkę zrobiłem sobie prysznic!



eMTeB ;) - błotnista wschodnia strona Łodzi

Sobota, 8 czerwca 2013 · Komentarze(1)
Kategoria >100km
Jazda na wschód. Takie powiadomienie zawitało u mnie na facebooku. A w zasadzie zaproszenie do wspólnej jazdy od Xanagaza.
No problema. Sobota to mój czas na rower. Chętnie ruszę jeśli pogoda pozwoli.
Burza w piątek wieczorem nie zniechęcała mnie do rezalizacji planu.
I tak wstałem o 7:10 szybka jajówa. Wszystkie potrzebne rzeczy przygotowałem sobie wieczorem. Ubieram się i o 8 jestem gotowy do wyjścia. Jeszcze szybkie czyszczenie łańcucha z nadmiaru smaru, który nadałem poprzedniego dnia.
Jadę lajtowym tempem. Niespiesze się. Pogoda piękna. Przy szpitalu na czechosłowackiej telefon. Ocho! Dzwonią po mnie. Sprawdzam nic nie widzę na wyświetlaczu w tym słońcu. Myślę sobie znowu tel padł. Ale nie chwila ostrzenia i widzę. Jj dzwoni z nad morza. Chwila rozmowy i lecę dalej. Patrze policjant na środku drogi macha “lizakiem” naszczęście nie na mnie. Ale patrzę ścieżka rowerowa na wiadukcie a mnie na niej nie ma. Grzecznie zjeżdżam na nią by po 50m przejechania zjechać z powrotem na ulicę. Ścieżka się szybko skończyła. Już miałem w głowie plan co by to im powiedzieć, żeby mnie puścili prędko ;) Naszczęście mieli mnie głęboko w …
Ale się rozpisałem a jeszcze nie dojechałęm w umówione miejsce. Oczywiście stacja Łódź Widzew. Podjeżdżam na ławie siedzi Tomek i Olek. Przepraszam za małe spóźnienie, które zostaje wybaczone. Nastepnie co by tradycji stało się zadość proszę Tomasza o szybką regulację. Tym razem nowe pancerze w tym trochę mojej regulacji pozwalają na ogarnięcie tematu w 3minuty. Szybki tel. do Stopy, który miał się ku mojemu zdziwieniu pokazać na tej wycieczce. Niestety został wezwany do pracy. Nie zdziwiło mnie to. Kierunek wschód!
Leniwie. Bardzo leniwie chociaż 22km/h nieschodziło z licznika. Plan był taki aby dojechać do Koluszek wdzłuż torów. W zasadzie człowiek się nie zmęczył a już byliśmy w Koluszkach. No może prawie ;) zmęczyć się nie zmęczyliśmy ale ciut ubrudziliśmy. Ze względu na dość intensywne całotygodniowe opady deszczu w lesie jest dużo bagien. I przez kilka takich musieliśmy się przedostać. Z jednego Tomasz miał problem się wydostać. Ale co tam mamy rowery eMTeBe więc daliśmy radę! Ubaw w sumie był bo każdy jakiś kawałek błota ze sobą wiózł. Umorusani w błocie pogryzieni przez komary docieramy do wspomnianych już Koluszek.
Kierunek cukiernia. Dwie bułki słodkie, woda i Tymbark zakupione w pobliskim spożywczaku. Centrum Koluszek żyje i ma się dobrze. Byliśmy zdziwieni. Gadka szmatka na ławeczce i trzeba się zbierać.
- No to gdzie jedziemy?
- przed siebie! i tak też zrobiliśmy kierując się na Ujazd. Wyjeżdząjąc z Koluszek wpakowaliśmy się pod most, pod którym płynął strumyk. Chcieliśmy przejechać ale się nie dało. W pewnym momencie po prostu zassało mi koła. I się zatrzymałem oczywiście instyntkownie podpierając się nogą. Niestety noga zapadła mi się w błoto. Po chwili zdaliśmy sobie sprawę, że wjechaliśmy w teren zalany przez pobliską rzeczkę. Widać, że Koluszki walczyły z powodzią. Wszędzie wroki z piaskiem i mnóstwo wody i błota. Ledwo się stamtąd wydostaliśmy. Uwaleni jeszcze bardziej niż poprzednio lecimy dalej szukając miejsca by wjechać w las. Troszkę błądząc na pobliskiej rozjezdni kolejowej wjeżdżamy w teren. Jeszcze bardziej zalany niż poprzednio. Damy radę przecież mamy rowery eMTeBe! I daliśmy - patrz filmik ;) Każdy uwalony w siada na jeszze bardziej uwallonego bajka. Upał daje się we znaki. To może jakis popas? Dojeżdzamy do Rokicin. I tak w kolejności. Pierwszy sklep lody. Drugi sklep piwka tylko w 4 paku. Nie można kupić 3? Nie można! 3 sklep zimne lech shandy czy jeszcze jakieś inny niskoprocentowy shit. Siadamy gaworzymy dobrze się siedzi. Dupki nie chce się ruszać. Słoneczko świeci chillout. To co jedziemy? Pokręcimy po okolicy i ruszymy na pizzawę do Koluszek. I tak zrobiliśmy. Troszkę pojeździliśmy po błotnistych lasach. Troszkę się nawkur... na mój napęd bo ciągle przeskakuje na niektórych trybach. Co zrobić trzeba jechać.
Dojeżdżamy na pizzawę. Dobra pizza nie jest zła. Popchnięta okocim shandy czy innym niskoprocentowym shitem ;) Chwila dla nowych technologii wymiana zdjęć filmów etc. To co idziemy spać ;)... ruszamy kierunek Łódź. Dobre tempo nam się włączyło po tej pizzy. Mnie niestety zaczęło boleć kolano. Chyba już wcześniej mnie bolało. Ale dałem radę. W sumie nic potem się nie wydarzyło. Przed Łodzią porzegnaliśmy się. Ja pojechałem kierunek Natolin chłopaki Łódź Widzew. Dobre jeżdżenie muszę powiedzieć. Nikt nie narzekał na trudy terenu ani tempa. Dobrze jest czasem się ubrudzić. Oj tak :D Przyjemna jazda na wschód. Dzięki chłopaki.

PS. Się rozpisałem się.








Relacja Tomka (Xanagaza)

Na Kołacin!!!

Sobota, 20 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria >100km
Kierunek: Łódź-Brzeziny-Rogów-Kołacin-Głowno-Bratoszewice-Osse-Łódź
Opis: Plan był zrobić Soviet Union ale nie przygotowałem się zupełnie do tego. Padł pomysł by pojechać do Rogowa. Tak zrobiliśmy. Najpierw dobrym tempem do Brzezin następnie przez Wągry do Rogowa. Tam robimy pierwszy przystanek na popas. Pojedlim popylim i w drogę bo zimno się zaczęło robić. Niestety słońce nie dopisało. Ale im więcej kręciliśmy tym się od razu cieplej robiło. Następnie obraliśmy kierunek Kołacin. Tutaj chwila na zdjęcia przy młynie i postanawiamy, że pojedziemy na Domasin i tu już na Stryków. Zmieniliśmy zdanie, dobrze się czuliśmy więc dalej na Głowno gdzie zjedliśmy napiliśmy się i kierunek Bratoszewice. Akurat odbywał się tutaj festyn. Nic nie kupowaliśmy sama chińszczyzna no ale coś się działo. Kolejny kierunek do Osse a potem to już kierunek dom. Tak w szybkim skrócie. Dobrze się jechało tyle, że wietrznie znowu. Tym razem oszczędzaliśmy się. Lepiej rozplanowaliśmy trasę. Nie robiliśmy zrywów tylko stałe równe tempo. Przyjemna wycieczka zakończona piwkiem i kanapką ze smalcem u Parówy. Oj sezon uważam za otwarty. Niech żyje wiosna. Zapraszam do galerii zdjęć.
Zdjęcia:


























Rybka lubi pływać

Niedziela, 21 października 2012 · Komentarze(0)
Kategoria >100km
Piękna rowerowa niedziela. Po grzybobraniu w sobotę miałem ochotę pojeździć. Ustawka z Jjem na 9. Pojechaliśmy na Smardzew i rejony Łagiewnik. O 11 byliśmy ustawieni na Kaliski z Doktorem i ekipą by pojeździć po rejonach południowych Łodzi. Trochę z Jjem przeholowaliśmy. 10:40 a my jeszcze w Łagiewnikach. Ostro w pedał i lecimy. 11:07 jesteśmy na Kaliskim. Jest Doktór i ku zaskoczeniu 7 innych osób, których nie znam. Zapoznanie, pożegnanie z Jjem (nie mógł z nami dalej jechać) ruszyliśmy na Lublinek. Nie obyło się bez gubienia się po drodze. Musiałem, wypłacić kasę, kupić coś energetycznego. W końcu miałem 40km zrobione w dobrym tempie. Ale jakoś się wszyscy przy Lublinku znaleźliśmy i dalej już jechaliśmy wszyscy razem. Plan dojechać na rybkę do Sereczyna. Pogoda dopisała chociaż lekko wietrznie. Bez większych problemów dojechaliśmy na pyszną rybę i oczywiście piwko z sokiem imbirowym. Ahhh pyszności ! Po najedzeniu dzielimy się na dwie grupy. Ja Doktór i chyba Tadeusz ruszamy na lewo, reszta ekipy na prawo :D I tak kręcimy po lesie Tuszyńskim a potem kierunek mniej więcej na Wiśniową Górę. Noga dobrze podawała. Dojeżdżamy do ronda na Tomaszewskiej gdzie Doktór i Tadek jadą w swoją stronę a ja kierunek Radogoszcz przez Widzew itd itd. Ładny dystans i piękny rowerowy dzień. Tak lubię ! Zdjęcia jak zawsze Doktór. PS. Znowu nie chciało mi się włączać endomondo i trasa nie zapamiętana...