Nie w sobotę ale w niedziele udało się trochę pokręcić. Wyruszyliśmy z rana do Lasu Łagiewnickiego. Zrobiliśmy standardowe pętle. Pojechaliśmy na tereny zjazdowe koło Łużyka. (Łóżyka?) Zjazd podjazd zjazd podjazd. Po czym podjechały Rowerowe Soboty i pokręciliśmy z nimi aż do Strykowskiej. Objeżdżali zielony szlak. Powiem szczerze to już nie to samo co kiedyś. Jazda w takim tłoku nie ma sensu. Przypadkowi ludzie oraz ciągłe zatrzymywanie niestety nie służy osobie, która ma ograniczony czas. Ale miło było spotkać starych znajomych jak Witka, Adama i Agę. Rozstaliśmy się koło Michałówka. Koło nas przejechał peleton szosowców. Może czas przejechać się w takim peletonie? Ciekawe doświadczenie. Przy okazji byłem w szoku jakie rowery przejechały obok nas - cały koszt peletony to setki tysięcy zł. Niesamowite jest na jakich rowerach jeżdżą ludzie. Oczy z orbit :) Koła karbonowe to normalka a nie ewenement za, które trzeba dać parę zł. Aż zachciało mi się wsiąść na szoske. Norbert kup szose nie fulla :P Wróciliśmy przez punkt widokowy a następnie przez kolejne znane trasy Lasu Łagiewnickiego. Dzięki za wspólną jazdę.
GT FOREVER
Rower to dla mnie sposób na życie. Jeżdżę bo lubię ! Kocham to !
Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód
- Albert Einstein
bike lover, minimalist, vegetarian