Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:762.14 km (w terenie 65.00 km; 8.53%)
Czas w ruchu:19:42
Średnia prędkość:23.76 km/h
Maksymalna prędkość:48.88 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:33.14 km i 2h 48m
Więcej statystyk

Wieczorna szoska #5 (DPR 147)

Środa, 30 września 2015 · Komentarze(0)
Po pracy wskoczyłem na szoskę. Miałem opracowaną trasę jednak Ania i Jj zadzwonili. Zgadaliśmy się, że poczekam na Strykowskiej. I tak udało się pokręcić 2h. Zimno się niestety robi i druga sprawa bardzo szybko zachodzi słońce. Czas zakładać ochraniacze na buty. 

Traska mniej więcej taka, tylko ja zaczynałem z Brzezińskiej. Miło się jechało do pracy na szosie :) 


https://www.strava.com/activities/403556330

Na piknik lotniczy do Łasku

Sobota, 26 września 2015 · Komentarze(0)
Dobrze, że wybraliśmy się tutaj rowerami. Bo takich korków jeszcze nie wiedziałem. 

(dużo jeszcze do uzupełnienia ehhh)



Traska: 
https://www.strava.com/activities/400468429

Ale mi się chciało MTB!

Czwartek, 24 września 2015 · Komentarze(0)
Znowu mi nypel pęk. Na szczęście można było spokojnie dokręcać. Godzina dobrego treningu! 

Na Offa z N.

Niedziela, 13 września 2015 · Komentarze(0)
Na kacu. Ciężka jazda. Niestety kto nie trenuje imprezowania tak potem ma. Firmowe oblewanie zawsze się tak kończy ;)

Niestety potem już mnie dopadło choróbsko na cały tydzień. 

Nigdy więcej z Prezesem!

Sobota, 12 września 2015 · Komentarze(2)
O tak! Nigdy więcej bo Prezes skręcać nie umie! Pierwsza gleba w tym sezonie zaliczona. Prezes postanowił sobie od tak skręcić. I padłem jak długi!

Od początku. W maratonie dookoła zalewu Sulejowskiego nie miałem w planach startować. Jednak nie było pomysłu na sobotę. Jednak wybrałem maraton. Już miałem przelewać kaskę 50zł na start. Jednak okazało się, że wpisowe wzrosło już do  70zł. O nie. To już za duża kasa. Trasę zalewu przejeżdżałem nie raz. Więc zrezygnowałem. 
I tak z Norbertem postanowiliśmy, że pojedziemy pokibicować i przejechać się po prostu trasą. Bez numeru. Na lajcie. 

 Poranek był dla mnie ciężki. Zresztą to nie nowość. Zaliczyłem małe spóźnienie. Po spakowaniu i zabraniu Norberta dojechaliśmy do do Sulejowa 10min po starcie. Cóż. Na dobre to wyszło ale o tym za chwilę. Najpierw gleba. Skręciliśmy w Sulejowie z głównej trasy. Norbertowi przypomniało się o Strave by trzeba było włączyć. I tak wyjąłem telefon. Trzymałem kierownice obiema rękoma tylko w jednej był tel. I tak nagle Prezes skręcił w lewo. Ja rozpędzony około 28km/h nie chciałem wjechać prosto w niego i zahamowałem. Lewą ręką mocniej. Przeleciałem przez kiere. Przeciągnąłem się trochę po asfalcie. Głowa trochę uderzyła o podłoże. Wstałem postękałem chwile.  Sprawdziłem odniesione rany. Bardziej ucierpiał rower. A w zasadzie koszyk na bidon pękł oraz kawałek części od siodełka. Na szczęście można było dalej jechać. (nie wspomnę o !@$&*^$#%$@##& na Prezesa ;)) 

Ok, ruszyliśmy, wjechaliśmy w teren. A tu nagle jakiś gość wraca się. Flak z tyłu. 
- Panowie macie może łatki? 
- mamy, dać Ci?
- o super pewnie! dzięki
w tym czasie kolejny gość idzie i prowadzi rower - chcesz dętkę? ja mam koło zblokowane nigdzie już nie pojadę
- o bardzo chętnie dzięki, 
- Panowie macie pompkę? 
- mamy
- super! dzięki za pomoc! 

I tak poczuliśmy się, dobrze w naszym położeniu. Przynajmniej pomogliśmy komuś z trasy. (potem go i tak wyprzedziliśmy ;) )
 
Ruszyliśmy dalej. Po drodze na moście spotkaliśmy Pixona. Cykał fotki. Pogadaliśmy trochę i ruszyliśmy dalej. Nam też zrobił fotę. Pixon masz gdzieś ją?

Dalej w zasadzie nic więcej się nie wydarzyło. Trasa przejechana. Trochę zawodników wyprzedziliśmy. Prezes trochę spuchł ale dał radę. Dojechaliśmy na metę. Spotkaliśmy ludzi z RS. I tyle. Potem na sam koniec odprowadziliśmy Basię na niebieski szlak. Basia zdobyła złoto w swojej kategorii. Wielkie gratulacje! 

Nigdy więcej z Prezesem!
No dobra  żartowałem. Wiesz Prezes przecież <3 ;)