Pociągiem do Bobrownik. Wsiadłem do pociągu na stacji Radogoszcz Zachód.
Myślałem, że będzie mało ludzi. W końcu to już wrzesień. Myliłem się tłumy takie same jak w wakacje. Ledwo co zmieściłem się z rowerem.
Most w Kompinie wreszcie jest remontowany.
Jechało się pięknie w kierunku Wyszogrodu. Wiatr w plecy cały czas.
Na pewnych odcinkach prędkość nie schodziła poniżej 40km/h. Plan był taki żeby jak najszybciej dojechać do Wyszogrodu. Odpocząć zjeść coś dobrego. I wracać. Wiedzieliśmy, że powrót będzie ciężki. Wiatr w ogóle nie zmieniał kierunku jazdy.
Krótki odpoczynek.
Mało co by nas zwiało z tego mostu!
Dojechaliśmy :]
Udaliśmy się do centrum w poszukiwaniu pizzeri. Znaleźliśmy jedną.
Dialog z Panią obsługującą:
- Dzień dobry
- Dzień dobry
- jak duża jest pizza ?
- nie ma pizzy
- przecież to pizzeria, w pizzeri nie ma pizzy?
- nie ma są tylko hamburgery, frytki i zapiekanki
- yhm!
W tył zwrot i pojechaliśmy do małej kafejki, którą wcześniej zauważyliśmy.
Kawka, zapiekanka chwila pogawędki i ruszamy w drogę powrotną.
Wyszogród to strasznie smutne miasto. Bardzo smutne. Nie czuliśmy się w nim dobrze.
Gdzieś w drodze powrotnej:
Dokładnie tutaj:
Droga powrotna to niestety ciągła walka z wiatrem. Niestety mocno wiało tego dnia. Za nic nie chciał zmienić się kierunek wiatru.
Ale humory nas nie opuszczały
Widoczki były piękne:
Słoneczko świeciło:
Powrót zrobiliśmy przez Łowicz. A na koniec rundkę dookoła Bobrownik. Asfalty wyśmienite. Można czasówkę uskuteczniać :]