Mimo, że niedziela to u mnie dzień dla narzeczonej to musiałem na chwilę wyskoczyć i się przejechać. Zaskar czekał ;) I tak pojechałem swoją stałą treningową trasą. Cholera muszę potrenować...
Marzenia się spełniają, pierwsza jazda na Zaskarze. Odkąd zobaczyłem Zaskara zawsze chciałem na nim jeździć. W końcu się to udało. Jeszcze jest trochę rzeczy w nim do zrobienia. Raczej kosmetyka ale rower wizualnie wygląda bombowo! A sama jazda na nim to czysta przyjemność. Pierwszy zjazd koło Nowosolnej na czarnym szlaku to dla Zaskara chleb powszedni. Różnica w zjeździe, prowadzeniu, tłumieniu drgań jest kolosalna (w porównaniu do Lawinki). Kocham moją Lawinkę ale czas na zmiany. Nie radziła sobie tak jak Zaskar. Co to był za zjazd! Hah normalnie jechałem jak przecinak! Jednym słowem kosmos. Jestem bardzo zadowolony, że go nabyłem. No cóż teraz muszę popracować trochę nad kondycją. Rower nie pozwala na wolną jazdę. Trzeba na nim cisnąć! Napęd 2x10 też robi robotę. Myślałem, że to taki wymysł marketingowy ale faktycznie rzadko się używa przedniej przerzutki. Nie trzeba tak wachlować. Spoko sprawa. To tyle... aha jeszcze wycieczka. Jechaliśmy jak zawsze przed siebie!
Do pracy w jedną stronę. W drugą jechałem już autem. Potrzebowałem na wieczór samochód aby przewieść moje dwa rowery do Maxxbikea. Tam z Filipem zrobiliśmy mała przekładkę. Ale szczegóły już nie długo...
Wziąłem Lawinkę do pracy żeby potem wyskoczyć pojeździć. Najpierw byłem umówiony z Doktorem ale coś się pochorował. W tym czasie dostałem smsa od JJ że chce pojeździć. Ok to zamiast do Doktora wróciłem na Rado i żeśmy czmychnęli pojeździć po lesie Łagiewnickim i okolicach Dobrej. Przy 40km ewidentnie zaczęło się robić zimno. Palce u rąk i nóg już mi zmarzły. Poza tym nie zjadłem obiadu i zaczęło mnie łapać zmęczenie. Na szczęście czekała na mnie kolacja u rodziców ;)
Po tygodniu pobytu na targach Energetab i wejściu na Skrzyczne powrót do rzeczywistości. No i w końcu mogę się nacieszyć. Ale nie zdradzam więcej. Już nie długo pełna odsłona. Jechało się dzisiaj wietrznie i mokro. Dawno tak nie zmokłem. Ale jechało się rewelacyjnie!
GT FOREVER
Rower to dla mnie sposób na życie. Jeżdżę bo lubię ! Kocham to !
Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód
- Albert Einstein
bike lover, minimalist, vegetarian