Plan był zupełnie inny. Miałem testować nowy nabytek i ruszyć na Księży Młyny. Niestety poranny deszcz wszystko popsuł. I tak z rana pojechałem załatwiać sprawy na mieście. A wieczorem testowałem moje cudo :P Jest ogień.
Do pracy a potem do Wosk i Wizaż do Natalii na małe zabiegi. Następnie do fablablodz.org odebrać fajne zabaweczki :) Polecam tą organizację młodzi ludzie z wielką pasją robią coś dobrego. Teraz zapas haków mam spory :]
To był nerwowy dzień. Udało się zakupić zacną maszynę. Musiałem jechać do Kielc. Kilka telefonów musiałem wykonać. Ustawiłem się z Jj o 19:30. Ania z nami też chciała jechać. I tak udało nam się zebrać o 20. Do Kielc dojechaliśmy o godzinie 22:20. Czekaliśmy na sprzedawcę. Zdążyliśmy zakupić kawę i frytki. Pan przyjechał i zrobiłem deala pod McDonaldem :P Zapakowaliśmy się i ruszyliśmy w trasę powrotną. Kurcze co za masakra. Nie dość, że strzelił nam fotoradar (chyba nam) a 5 km przed domem na wolnej 3 pasmowej drodze zatrzymała nas policja. 100zł i 4 pkt karne. No fuck 1:30 w nocy jadę 90km/h i gość mi jeszcze gada, że mam ciężką nogę. No żesz k... mać.! Chyba nie wie co to ciężka noga. Byłem zmęczony i szczęśliwy więc olałem to wszystko. Mandatu i tak nie zapłacę. Zasnąłem jak dziecko :]
Trochę załatwiania miałem na mieście. Podjechałem do fablabu zawieźć hak do przerzutki. Na cnc maja mi zrobić replikę. Odwiedziłem stare śmieci na Strykowskiej. 5 lat się tam łaziło. To były piękne czasy.
Najpierw odebrałem mieszczucha od Cykela. Jeszcze fotki nie zrobiłem ale wygląda zacnie :)
Wróciłem do domu zjeść obiadokolację. Zdzwaniałem się z Jj na jazdę. Już kręcił po Łagiewnikach. Niestety po sytnej kolacji nie mogłem się szybko ruszyć. Ale jakoś udało się wyjść. Pokręciłem po Smardzewie i Łagiewnikach. Miałem 2 bliskie spotkania z dzikami i ich małymi. 300kg masy dzika robi wrażenie. Raz naprawdę mnie zaskoczyły.
W drodze powrotnej już na ośce spotykam Pixona. "Pogadalim" ale nie "popilim" trzeba było brokuła wstawić ;) Eh gdzie się podziały te wspólne jazdy. Życie...
Najpierw do pracy. Potem dentysta. Niestety się zeszło. Po złych nowinach musiałem rozładować troszkę toksyny. Ruszyłem do Łagiewnik gdzie urodziny obchodził (czyt jeździł) Norbert. Niestety nie udało się spotkać bo już wracał. Więc ruszyłem samotnie po szlakach. Warto było bo pogoda zacna.
GT FOREVER
Rower to dla mnie sposób na życie. Jeżdżę bo lubię ! Kocham to !
Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód
- Albert Einstein
bike lover, minimalist, vegetarian