Prawie zaliczyłem glebę. Koło kościoła na Zgierskiej jak się jedzie na Północ koło drzewa są takie wypustki podbiło mnie na tym. Łańcuch spadł i chciałem dalej pedałować niestety już bez łańcucha. Straciłem panowanie nad rowerem z jakieś 30 sekund barowałem się żeby się zatrzymać. Udało mi się nie wywalić ale spadłem z roweru na nogi. Lekkie obtarcie jest. Po szybkiej retrospekcji okazało się, że miałem za luźny łańcuch. Po pod skoku zwyczajnie zleciał. Naprawiłem co trzeba i z brudnymi rękami wręcz czarnymi ruszyłem do domu rower sprawdzić i już naprawić na 100%. Potem chwila pedałowania do Casto na małe zakupy i przy okazji sprawdzić mieszczucha po naprawach.
Z działki ruszyłem na umówione spotkanie przed Outlet Ptak. Wiało strasznie ale jechało się całkiem nie źle. Chwile poczekałem i dojechał SmartA. Wcześniej zachęcony przez Doktorka aby przejechać autostradę A2 chciałem ów temat spełnić. Tak też ruszyliśmy w kierunku Mogilna. Tam zjechaliśmy by wrócić przez fajny las, w którym znajduje się Wielkie Bagno, potem przez Pabianice aż do Sereczyna na zimne piwko i sernik. Wróciliśmy autostradą gdzie SmartA pojechał do domu na Zofijówkę a ja cisnąłem dalej A2 aż do Kalinka. Wiatr niestety ostro mnie zmęczył i zniechęcił do dalszej jazdy. Jak zawsze wmordewind. Plus taki, że jechałem autostradą rowerem i już pewnie po otwarciu mi się to nie zdarzy :] Polecam szczególnie na szosie można dobrze cisnąć.
Przejechałem się dzisiaj bo musiałem po prostu wyjść na rower. Postanowiłem się przejechać moją stałą trasą co by odwiedzić przy okazji rodziców odpoczywających na działce. Zjadłem pyszny obiad oczywiście bez mięsa. Napiłem się kawy i powrót. Przy okazji wstąpiłem na zdrowie na lody. Tym razem skusiłem się na lody z automatu. Pixon takie mi poradził. Uważam, że są beznadziejne. Lepsze są gałki :D Rzecz gustu. Przy okazji powiem, że lód mały wystarczy za 2zł dostajemy tak naprawdę ogromnego loda. Nie zjadłem całej porcji nawet. Zupełnie mi ten lód nie smakował. Ruszyłem w stronę Teofilowa gdzie spotkałem Doktora wracającego z pracy. Pogadaliśmy chyba z 20min. Może jutro razem pokręcimy. Potem już kita do domu. Dzisiaj bardzo dobrze mi się jechało. Czułem moc w nogach. Przy okazji po wczorajszych wojażach Magdy z aplikacją Strava dzisiaj jej też spróbowałem (jakoś endomondo mnie wkurza). Strava to prosta jak konstrukcja cepa aplikacja. Chodzi o jedno zapis trasy, dystans ilość przewyższeń, średnia i tyle bez zbędnych dupereli. Podoba mi się. nawet jakoś mocno mi baterii nie zeżarło. To tyle z dzisiejszej wycieczki. Aha dane są z licznika nie ze Stravy.
Social Biking czyli wolne kręcenie w celach dyskusyjnotrashtalkowych o tym i o tamtym. Przyjemne chilloutowe kręcenie chociaż, nie którym pulsometry dawały się we znaki ;)
Najpierw do pracy, potem na Pietrynę do antykwariatów poszukać pewnej książki, potem do woskiwizaz.pl na chwilę do Nati. Dalej kierunek Miedziana. Potem dojeżdża Jj i jedziemy przez Widzew Olechów, Brzezińską aż na Wzniesienia by ostatecznie dojechać na Rado. A to wszystko na mieszczuchu :D
Bardzo lajtowe tempo z JJ, który od czwartku leżał. Zaatakowało go korzonkowe zapalenie co nie życzę nikomu tego przechodzić. Dlatego dziś wolnym "trashtalkowym" tempem.
GT FOREVER
Rower to dla mnie sposób na życie. Jeżdżę bo lubię ! Kocham to !
Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód
- Albert Einstein
bike lover, minimalist, vegetarian