Góry Izerskie dzień 1.

Czwartek, 9 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Wyprawy
Nareszcie moje marzenie się spełniło. Góry Izerskie na rowerze !
Zaczęło się tak:
Środa - wieczorne szybkie pakowanie. Załadowanie rowerów do samochodu i odstawka Doblo na parking.
Czwartek - 3:30 pobudka. Jj podjeżdża 4:15 pod blok. Ruszamy ! Około godziny 10:00 jesteśmy w Szklarskiej Porębie. Jest ciut zimno ale znośnie około 16 stopni. Słońce świeci. Plan był, żeby zatrzymać się na kempingu Pod Małpą ale stwierdzamy, że jest on za daleko od centrum. Znajdujemy kemping Pod Mostem. Ceny 8zł za namiot. 10zł za samochód. 2zł opłata klimatyczna. 5zł prysznic (sic !) Właścicielem jest dobry gość. Trochę hipis. Zdaje mi się, że ciągle ciut nawalony jest ;) Ale człek przemiły można się z nim dogadać. No ale co tu się rozpisywać nad kempingiem, czas na rower. Szybkie rozstawienie namiotów, przebranie w rowerowe ciuchy, kupno wody i w drogę ! Plan na czwartek Harrachov - Orle - Hala Izerska - Chata Górzystów - Siny Szlak -Sine Skały - Izerskie Garby - Wysoki Kamień - Zakręt Śmierci - Chybotek Zjazd do Harrachova jest niesamowity - nie asfaltowy tylko czerwonym szlakiem a końcówka wymiata. Na horyzoncie widać skocznie gdzie Adaś święcił triumfy ! Kupujemy piwko ale nie pijemy go tylko uderzamy na Orle. W schronisku sporo ludzi. Kupuję żurek, Jj kapuśniak. Piweczko (czeskie) spijamy, ciut wieje ale słońce świeci. Po odpoczynku ruszamy dalej, przed CG łapie nas lekka burza. Na szczęście szybko przechodzi. Zatrzymujemy się w CG z nosami w mapie patrzymy co dalej, gdzie jechać. Wybieramy wariant krótszy co by na pierwszy dzień się nie zmęczyć za bardzo. Co się okazuje w górach czy krócej czy dłużej to nie ma znaczenia i tak wrócisz późno. Wspinamy się na Wielką Kopę, Wysoki Kamień. Widoki zapierają dech w piersiach. Coś pięknego GI są prześliczne. Zjeżdżamy z WK trochę mnie ponosi czyt. chciałem, ochłodzić tarcze i zaliczam glebę na pięknej kamienistej pochylni. Groźnie wyglądało. Mój nowy softshell wytrzymuje crashtest. Nic z nim się nie stało. Ze mną w sumie też ok. Kolano zbite, trochę pozdzierana ręka. Wskakujemy dalej na bajki i ruszamy w kierunku Szklarskiej Poręby. Czeka na nas Zakręt Śmierci, Chybotek, shower i pizza. Polecam w Szklarskiej Pizze Habanero nie jest może duża ale bardzo smaczna i ma dużo dodatków. Jedna osoba się nie na je a NAŻRE. Plus do tego piwko z sokiem. Żyć nie umierać, zasłużyliśmy na drugie zimno piwko. Szkoda, że wieczór się robi bardzo chłodny. Telepie nas z zimna. Huh jak sobie przypomnę jak zmarzłem. Dawno się tak nie trząsłem. Zmęczeni wracamy do namiotów.Aha przygotowanie do spania: podłoże - płachta na siedzenia od samochodu, gruby koc i karimata. Na sobie oprócz bielizny i skarpet. Getry, dresowe spodnie, koszulka, góra od bielizny termicznej, cienka bluza 1, cienka bluza 2 i do tego polar. Można spokojnie spać. Miałem obawy, że zmarznę ale nic z tego. Zasypiam w 3 sekundy... Podsumowując Góry Izerskie powodują, że jak jedziesz to masz cały czas banana na twarzy. Coś pięknego.






















Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!