Ostatni dzień jazdy na bajku. Czwartek i piątek odpuszczam by zregenerować siły na atak nad morze :)

Leniwe tempo. Idioci dookoła mnie. Motorniczowie to idioci...

Nothing special.

Kierunek praca > hurtownia > nie można płacić kartą > bankomat > hurtownia > vision express nareszcie drugie oczy nie spadają mi z nosa > Wosk i Wizaż > Manufaktura zakup Rowertoura i Bikeborada > Tesco > Dom. Fajnie dziś się jeździło!

No dobra tak wyglądają moje nówki sztuki ;)

Tylko powrót z pracy prosto rodziców.

Dojechać do pracy dojechałem ale już wracałem z N. Późno kończyłem prace poza tym lało masakrycznie nie miałem ochoty moknąć.

W zasadzie nic ciekawego do pracy i back to free 4 days ;)

Strasznie mi się nie chciało dzisiaj jechać do pracy rano. Zimno i deszczowo. Z powrotem szybko do fryzjera i do domu.

Weekend odpuszczony jeśli chodzi o rower. Po ciężkim kawalerskim oj ciężkim oraz po dobrym nowym Star Treku czas do pracy. Znowu rękawiczek nie kupiłem bo nie było rozmiaru a już mi się spodobały. Ehhh... no i deszczowo niestety. Jak na razie nowy PackLite spisuje się znakomicie!
PS. Za każdym razem gdy jadę do Manu i stawiam rower pod schodami już za rosmanem zawsze coś mnie zaskoczy. Tym razem jeśli chcesz stracić lampki, licznik itp. wyposażenie roweru to po prostu zostaw wszystko przypięte do roweru :]

Nadal nie wiem jakie rękawiczki sobie kupić...