III Bitwa o Łódź - woda, błoto dużo błota!
Sobota, 28 czerwca 2014
· Komentarze(4)
Czy pływałeś kiedyś na stawach przy kapliczkach? Czy taplałeś się w stawie koło leśniczówki w lesie Łagiewnickim? Może taplałeś się w błocie koło kapliczek? Nie!? A ja tak. Nigdy nie sądziłem, że coś takiego mnie spotka.
Od początku. W tym roku biegałem jeśli się nie mylę to dwa razy dookoła osiedla raz po 4,2 km i raz po 5,4 km. I tak właśnie przygotowany wystartowałem w Bitwie o Łódź. Impreza z organizowana przez UKS Lisy Zgierz. To już 3 edycja Bitwy. Do tego namówił mnie smartA i jego brat. Start wyścigu odbywał się z Leśniczówki w lesie Łagiewnickim. Zrobiliśmy rozgrzewkę 30min przed startem.
Zebrało się sporo uczestników, którzy jak na moje oko wyglądali profesjonalnie. Koszulki fitfabric , dużo mięśni itd. ;)
Ustawiliśmy się na starcie. Strażacy, którzy stali obok czekali na nas z wężami strażackimi. 5,4,3,2,1 start.
Woda leje się nam na plecy. Wszyscy uciekają by nie zostać polanym. Nie potrzebnie. Za jakieś 400m musimy wpakować się do stawu i przejść/przepłynąć go w poprzek. Dobra jazda. Woda okazuje się ciepła. Tylko dno mułowate. Nasze dziewczyny kibicują nam i robią zdjęcia:
Po wyjściu buty zasysają nie tylko wodę ale i muł + piach. Dobry fun. Biegniemy. Na początku trzymamy się razem. Trasa prowadzi przez las gdzieś w środek chaszczy to w dół to w górę. Następnie wbijamy się w śmierdzące małe bagno. Potem przeprawa przez małą wodę by wbić się z powrotem do dużego stawu. Trasa biegnie tak, że wychodząc ze stawu biegniesz pod górę następnie prosto w dół w mega bagno. Już z daleka widzimy jak ludzie brodzą po pachwiny w błocie. Nie którzy na kolanach uwaleni cali. Pierwsze kroki jakie zrobiłem w tym bagnie powodują, że zapadam się do pasa. Szybko zmieniam technikę, która okazuje się super szybka i skuteczna. Czyli padasz na kolana i raczkujesz. Extra! Jestem cały uwalony. smartA krzyczy to dopiero 1,5km what?! Grubo! Już dyszymy. Następnie biegniemy uwaleni z czarnymi "rękawiczkami" na rękach jakiś dłuższy odcinek pod górę wzdłuż Wycieczkowej by skręcić na wschód a potem na południe gdzie czeka nas przeprawa pod mini mostkiem (czołganie) a potem nad mini mostkem przy kapliczkach. Potem znowu pod dużym mostem ale to już biegniemy gdyż da się pod nim zmieścić by znowu wbić się w bagno. Syf, syf syf. Przeprawa przez wodę jedną i drugą. Już wszystkie wejścia i wyjścia są rozwalone. Ciężko bezpiecznie wyjść nie ślizgając się. Pomagamy sobie nawzajem. Razem zostajemy ja i smartA. Marcin gdzieś za nami o parę zawodników dalej. Zawsze w kontakcie wzrokowym. Dalej trasa terenowa, która prowadzi do pola bitwy (tor przeszkód) koło leśniczówki. Ale żeby tam dobiec trzeba się przebić przez kolejny staw. Zielony. Tu na wyjściu dziewczyny znowu nam kibicują - super uczucie :)
Kolejne info smartA mamy jakieś 4km. What?! Dopiero!!!!???? Wbiegamy na pole. Na polu znajdują się różne przeszkody to trzeba je przeskoczyć a to wejść do wielkiego dołku by wyjść górą przez opony. Potem trzeba przebiec przez tor z oponami by na końcu zabrać ze sobą dwie opony i biec małe okrążenie. Dalej to już mini przeszkody plus czołganie się pod wozem strażackim by wybiec za leśniczówkę na bardzo długą drogę, która okazuje się być bez przeszkód.
Z jakieś 3km trasy - cały czas nudny bieg. Rozglądamy się za Marcinem. Nie widać go. Zwalniamy. Może nas dogoni. Niestety nigdzie go nie widać. Po chwili ukazuje się nam bardzo daleko. Ok. Stwierdzamy dobra lecimy swoim tempem. Ważne żeby go widzieć. Nudna trasa się na szczęście szybko kończy i wbijamy w błoto, które kieruje nas znowu do stawu koło Kapliczek. Najpierw jest brodzik, w którym woda jest lodowata brrr. Potem już większa woda, która okazuje się o wiele cieplejsza.
No to mamy jakieś 8km zrobione. Tempo jest ok. Bardzo dobrze się czuje nie miałem zupełnie kryzysu. Świetnie się bawię. Gdzieś koło 9km pakujemy się w las i tam trasa jest źle oznaczona. Nie wiemy jak biec. Czekamy na jakieś osoby żeby nas dogoniły może one coś będą wiedziały. Chwila pogawędki i jakoś trasę odnajdujemy. Tu trasa się powtarza i znowu wbijamy się w zielony staw by dobiec do toru przeszkód. Tutaj postanawiam powyprzedzać ludzi bo mam jeszcze siły i chęci by powalczyć o lepszy czas. Dostaję kopa i ruszam ile sił wejdzie. I tak z 5 osób wyprzedziłem. Na mecie już tłum czeka i wiwatuje każdemu kto kończy bieg. Przebiegam linię mety. Otrzymuję od razu medal i wodę. Wracam na metę kibicować smartA. Potem dobiega Marcin. Gratulujemy sobie wszyscy nawzajem. To była super zabawa. Chcę to powtórzyć! Świetnie się czułem. Zero kryzysu. Dużo mocy. To ekscytujący energetyzujący bieg! Polecam! Nati jest ze mnie dumna :) To co teraz bieg katorżnika?!
Zdjęcia oczywiście od niezastąpionego Doktorka! Link do całej galerii: Zdjęcia
Jak tylko będą zdjęcia z innych źródeł to dorzucę.
Kolejne źródło:
http://www.lodz.sport.pl/sport-lodz/5,136765,16238...
http://www.nasportowo.net.pl/2014/06/iii-biegowa-bitwa-o-odz.html
Fejs Bitwy o Łódź i wszelkie info o biegu: tutaj
Od początku. W tym roku biegałem jeśli się nie mylę to dwa razy dookoła osiedla raz po 4,2 km i raz po 5,4 km. I tak właśnie przygotowany wystartowałem w Bitwie o Łódź. Impreza z organizowana przez UKS Lisy Zgierz. To już 3 edycja Bitwy. Do tego namówił mnie smartA i jego brat. Start wyścigu odbywał się z Leśniczówki w lesie Łagiewnickim. Zrobiliśmy rozgrzewkę 30min przed startem.
Zebrało się sporo uczestników, którzy jak na moje oko wyglądali profesjonalnie. Koszulki fitfabric , dużo mięśni itd. ;)
Ustawiliśmy się na starcie. Strażacy, którzy stali obok czekali na nas z wężami strażackimi. 5,4,3,2,1 start.
Woda leje się nam na plecy. Wszyscy uciekają by nie zostać polanym. Nie potrzebnie. Za jakieś 400m musimy wpakować się do stawu i przejść/przepłynąć go w poprzek. Dobra jazda. Woda okazuje się ciepła. Tylko dno mułowate. Nasze dziewczyny kibicują nam i robią zdjęcia:
Po wyjściu buty zasysają nie tylko wodę ale i muł + piach. Dobry fun. Biegniemy. Na początku trzymamy się razem. Trasa prowadzi przez las gdzieś w środek chaszczy to w dół to w górę. Następnie wbijamy się w śmierdzące małe bagno. Potem przeprawa przez małą wodę by wbić się z powrotem do dużego stawu. Trasa biegnie tak, że wychodząc ze stawu biegniesz pod górę następnie prosto w dół w mega bagno. Już z daleka widzimy jak ludzie brodzą po pachwiny w błocie. Nie którzy na kolanach uwaleni cali. Pierwsze kroki jakie zrobiłem w tym bagnie powodują, że zapadam się do pasa. Szybko zmieniam technikę, która okazuje się super szybka i skuteczna. Czyli padasz na kolana i raczkujesz. Extra! Jestem cały uwalony. smartA krzyczy to dopiero 1,5km what?! Grubo! Już dyszymy. Następnie biegniemy uwaleni z czarnymi "rękawiczkami" na rękach jakiś dłuższy odcinek pod górę wzdłuż Wycieczkowej by skręcić na wschód a potem na południe gdzie czeka nas przeprawa pod mini mostkiem (czołganie) a potem nad mini mostkem przy kapliczkach. Potem znowu pod dużym mostem ale to już biegniemy gdyż da się pod nim zmieścić by znowu wbić się w bagno. Syf, syf syf. Przeprawa przez wodę jedną i drugą. Już wszystkie wejścia i wyjścia są rozwalone. Ciężko bezpiecznie wyjść nie ślizgając się. Pomagamy sobie nawzajem. Razem zostajemy ja i smartA. Marcin gdzieś za nami o parę zawodników dalej. Zawsze w kontakcie wzrokowym. Dalej trasa terenowa, która prowadzi do pola bitwy (tor przeszkód) koło leśniczówki. Ale żeby tam dobiec trzeba się przebić przez kolejny staw. Zielony. Tu na wyjściu dziewczyny znowu nam kibicują - super uczucie :)
Kolejne info smartA mamy jakieś 4km. What?! Dopiero!!!!???? Wbiegamy na pole. Na polu znajdują się różne przeszkody to trzeba je przeskoczyć a to wejść do wielkiego dołku by wyjść górą przez opony. Potem trzeba przebiec przez tor z oponami by na końcu zabrać ze sobą dwie opony i biec małe okrążenie. Dalej to już mini przeszkody plus czołganie się pod wozem strażackim by wybiec za leśniczówkę na bardzo długą drogę, która okazuje się być bez przeszkód.
Z jakieś 3km trasy - cały czas nudny bieg. Rozglądamy się za Marcinem. Nie widać go. Zwalniamy. Może nas dogoni. Niestety nigdzie go nie widać. Po chwili ukazuje się nam bardzo daleko. Ok. Stwierdzamy dobra lecimy swoim tempem. Ważne żeby go widzieć. Nudna trasa się na szczęście szybko kończy i wbijamy w błoto, które kieruje nas znowu do stawu koło Kapliczek. Najpierw jest brodzik, w którym woda jest lodowata brrr. Potem już większa woda, która okazuje się o wiele cieplejsza.
No to mamy jakieś 8km zrobione. Tempo jest ok. Bardzo dobrze się czuje nie miałem zupełnie kryzysu. Świetnie się bawię. Gdzieś koło 9km pakujemy się w las i tam trasa jest źle oznaczona. Nie wiemy jak biec. Czekamy na jakieś osoby żeby nas dogoniły może one coś będą wiedziały. Chwila pogawędki i jakoś trasę odnajdujemy. Tu trasa się powtarza i znowu wbijamy się w zielony staw by dobiec do toru przeszkód. Tutaj postanawiam powyprzedzać ludzi bo mam jeszcze siły i chęci by powalczyć o lepszy czas. Dostaję kopa i ruszam ile sił wejdzie. I tak z 5 osób wyprzedziłem. Na mecie już tłum czeka i wiwatuje każdemu kto kończy bieg. Przebiegam linię mety. Otrzymuję od razu medal i wodę. Wracam na metę kibicować smartA. Potem dobiega Marcin. Gratulujemy sobie wszyscy nawzajem. To była super zabawa. Chcę to powtórzyć! Świetnie się czułem. Zero kryzysu. Dużo mocy. To ekscytujący energetyzujący bieg! Polecam! Nati jest ze mnie dumna :) To co teraz bieg katorżnika?!
Zdjęcia oczywiście od niezastąpionego Doktorka! Link do całej galerii: Zdjęcia
Jak tylko będą zdjęcia z innych źródeł to dorzucę.
Kolejne źródło:
http://www.lodz.sport.pl/sport-lodz/5,136765,16238...
http://www.nasportowo.net.pl/2014/06/iii-biegowa-bitwa-o-odz.html
Fejs Bitwy o Łódź i wszelkie info o biegu: tutaj